Spotkanie z Olivierem Tranchardem, twórcą Jardin du Naturaliste, w Oise

Spisie treści:

Anonim

W chwale dzikiego życia …

Od ponad 20 lat Olivier Tranchard urzeczywistnia swoją pasję do natury i pielęgnuje spontaniczną florę swojego regionu, stosując łagodne metody, które szanują środowisko. Ten specjalista od „złych nasion” rozwija swoje rośliny daleko od standardów szkółkarskich, aby stworzyć eksperymentalny ogród, mieszając rzadkości z najbardziej znanymi gatunkami. Park, jedyny w swoim rodzaju, ku rozgoryczeniu właściciela…

Opowiedz nam o swoim pochodzeniu…

Od zawsze interesowałam się przyrodą. Kiedy byłam młodsza, w domu moich rodziców mieliśmy duży ogród w Colombes, który lubiłam pracować, kształtować… Ale już zastanawiałam się nad tym, jaki destrukcyjny aspekt może mieć człowiek na dzikie życie, rzędu sztuczność, intensywna konserwacja, równomierna eksploatacja. To, co potępiam, to ignorancja, jaką niektórzy mają na temat natury, czasem nawet profesjonaliści! Jestem przeciwny selekcji, aw szczególności zbyt egzotycznemu kształtowaniu krajobrazu, w przeciwieństwie do regionalnego ekosystemu. Dziś mam 51 lat i próbuję zmienić mentalność. Myślę, że nie powinniśmy mylić ogrodu z naturą, ale że te dwa byty można pogodzić. Dlatego mój biznes nazywa się ogrodem przyrodnika. Zainspirowany przez botanika Paula Joveta, staram się w pewnym sensie znaleźć równowagę między interwencjonizmem ogrodnika a liberalnością naturalisty, który pozwala, aby rzeczy się działy i obserwuje. Zostałem trochę ogrodnikiem, bo ogród mi się nie podobał - to prowokacyjnie mawiałem.

Jak powstał twój ogród?

Kiedy zaczynałem, wzięto mnie za żartownisia, miłego, marzycielskiego ekologa. Po uzyskaniu dyplomu technika terenów zielonych odbyłem służbę cywilną w funduszu interwencyjnym dla ptaków drapieżnych, pracowałem w WWF, a następnie w firmach zajmujących się badaniami krajobrazu. To właśnie wtedy udało mi się opracować nowe techniki z niektórymi kolegami. Znalazłem dom, trochę zrujnowany, ale z dużą działką, porośnięty pokrzywami, psami lub powójem - żeby wymienić tylko najgorsze! I od tamtej pory ją podtrzymuję, urządzam po swojemu… Teraz ci, którzy mnie donosili, przychodzą po moje rośliny i moją radę. W ostatnich latach wróciliśmy do tego ducha dzikiej kultury, to jest modne. Niestety, zbyt często widzę, że ewoluuje estetyka, ale nie metody. Nadal mamy zbyt dużą skłonność do kontrolowania wszystkiego, pragnienia wszystkiego, natychmiast, a czasem czegokolwiek. Złe nawyki utrzymują się, a szkoda!

Więc jakie są twoje? Skąd pochodzą twoje metody?

Główną osobliwością mojej pracy jest wykorzystanie lokalnej flory, sortowanie w sposób spontaniczny, związany z dopełnieniami gatunków, które muszą się naturalizować, czyli reintrodukować pewne rodzime rośliny, niekoniecznie rzadkości ale proste, niestandaryzowane gatunki, które widzimy mniej i mniej. Wszystko to w połączeniu z najszerszą możliwą konserwacją. Dla mnie ogród nigdy się nie kończy! I rzeczywiście, ograniczanie zakłóceń jest jednym ze sposobów poszanowania gleby i uniknięcia eksplozji banalnych roślin, tych, które widzimy wszędzie, które opierają się wszystkiemu… Dlatego konieczne jest odchwaszczanie dobrych roślin, aby mieć doskonałą znajomość odmiany, które chcemy ograniczyć. Ponieważ poza moim patentem dużo czytam. Szczególnie interesowało mnie zarządzanie rezerwatami przyrody – czyli czerpiąc inspirację ze starych metod – i wreszcie do innych krajów, czasem bardziej od nas zaawansowanych. Uczyłem się fitosocjologii, dyscypliny botanicznej, która polega na badaniu zbiorowisk roślinnych, ich różnych zespołów i dynamiki. A potem sam eksperymentuję. Stworzyłem swój ogród i stworzyłem inne. A ponieważ nie mogłem znaleźć roślin, których potrzebowałem, sam je wyprodukowałem, albo jako nasiona, albo jako rośliny.

Stworzyłeś również przestrzeń butikową i doradczą, czy to chęć przekazywania, podnoszenia świadomości?

Przede wszystkim marzę o rywalizacji! Chciałbym, jak np. w Niemczech czy Holandii, aby podaż roślin i nasion była znacznie bardziej zróżnicowana. Przekazywanie swoich wartości to jedno, a dogłębna zmiana nawyków to drugie. W tym celu należy zacząć od przeszkolenia ogrodników, następnie zainwestować w sprzęt bardziej szanujący przyrodę, a nawet rozwinąć ekopasie. Generalnie radzę nie modyfikować za bardzo istniejącego. Wiedząc, jak podkreślić to, co już ma i jak najlepiej to wykorzystać. Dla mnie ogrodnictwo to przyspieszanie, koncentracja i urozmaicenie, ale oczywiście unikanie zakłócania wszystkiego. Ideą mojego ogrodu jest odtworzenie ekosystemu wiernego oryginałowi, ukazanie piękna roślinności naszych regionów i tym samym ponowne poznanie natury ludziom. Ogród Przyrodnika 36 bis rue Dufour Lebrun, 60590 Talmontiers 03 44 84 92 96 www.olivier-tranchard.fr

Obejrzyj nasz film: dobrze podlewaj rośliny

Wszystkie filmy ogrodnicze