Spotkanie z Liliane Broussaudier, twórczynią Jardin de Liliane w Haute-Vienne

Spisie treści:

Anonim

Niech natura przemówi…

W dolinie typowej dla Limousin, w Saint-Laurent-sur-Gorre, u podnóża XVI-wiecznego zamku, kryje się ogród. Park krajobrazowy i botaniczny, sklasyfikowany jako niezwykły, o powierzchni ponad 8000 m2, w którym znajduje się wspaniała kolekcja drzew, krzewów, traw o połyskujących kolorach. Od ponad 30 lat Liliane Broussaudier ożywia go z pasją i oddaniem. Kwiecista przygoda, którą dzieli się z nami dzisiaj…

Opowiedz nam o swoim pochodzeniu…

Kiedy kupiłem ten duży dom na początku lat 70., nie mogłem sobie wyobrazić pełnego potencjału dużego parku, który graniczył z działką. Ale zanim miałem trochę więcej czasu dla siebie, chciałem posadzić kilka drzew. Nie zamierzałem tworzyć ogrodu, a tym bardziej organizować tam wizyt. Kiedy zaczynałem, nic o tym nie wiedziałem. Pewnego dnia wróciłem z zupełnie mi nieznanymi krzewami i roślinami, wydobytymi z innego ogrodnika w okolicy. Zacząłem, trochę poza mankietem! Trwa już ponad 30 lat.

Ale jak naprawdę powstał ogród, jaki znamy dzisiaj?

Dzięki spotkaniom! A w szczególności stowarzyszeniu botanicznemu La Salicaire, które pozwoliło mi spotkać się z profesjonalistami i ogrodnikami w regionie. Bo moja wieś to nie koniec świata, ale prawie! I jako jedyny otworzyłem ogród w Haute-Vienne. Udało mi się dogłębnie zapoznać się ze światem roślin, odwiedzić inne tereny zielone, uzyskać porady dotyczące specjalistycznych książek, które w tamtych czasach bardzo trudno było znaleźć w języku francuskim. Dziesięć lat później oficjalnie otworzyłem Jardin de Liliane z prawdziwym pomysłem na udostępnianie i przekazywanie.

A co tam znajdziemy?

To dziki ogród, w którym staram się jak najmniej interweniować, jak słynny ogrodnik krajobrazu Gilles Clément. Utrzymuję wszystko ze swoich środków. Koszę, przycinam i staram się używać małych elektronarzędzi, jestem zadowolony z łopaty, widelca i kilofa! Bez agresywnych produktów, bez podlewania, tylko podczas sadzenia. Przestrzeń jest więc trochę jak angielski ogród, w którym pozwalam naturze toczyć swój bieg, ale zawsze w pewnej harmonii. Jestem bardzo wrażliwa na położenie roślin, na ich kolor. Na przykład wybieram tylko odcienie fioletu, fioletu, bieli i żółci. Poza tym to natura rozkazuje. I opowiadam się za wolnością kompozycji i aranżacji, jaką mają kwiaty. Ponieważ często robią rzeczy dobrze.

Czy Twój ogród ewoluował przez lata?

Bardzo ! To ustawienie, które jest zawsze w ruchu. Już dlatego, że dużą część pozostawiam naturalnej ewolucji mojego parku, ale także ze względu na jego położenie geograficzne. Mój ogród leży u podnóża Gorre, dość kapryśnej rzeki, która często niesie dla mnie niespodzianki - nie zawsze przyjemne, muszę powiedzieć. Narażona na powodzie moja ziemia zmienia się w zależności od zmian gleby. Ale nie zawsze jest to łatwe. Aby przezwyciężyć te niedogodności, czasem finansowe, urządzam swój pokój gościnny i staram się organizować imprezy. W lutym udzielam lekcji przycinania. W maju rozpoczynam warsztaty plecionkarskie i dwa razy w roku biorę udział w festiwalu kwiatów. Spodziewam się tam ! Ogród Liliane Le Château des Bermondet 87310 St Laurent sur Gorre Więcej informacji na stronie http://www.jardindeliliane.com/