Lepiej skupić się na bardzo konkretnych pytaniach
Jaki jest sens bycia trenerem, kiedy zaczynasz dekorować. Catherine Colombat, menedżerka strony internetowej, składa swoje rozczarowanie zeznaniem.Komentarze zebrane przez Gillesa Wallona„W zeszłym roku kupiliśmy duży dom na przedmieściach. Na tej dużej przestrzeni 200 metrów kwadratowych było dużo pracy: wszystko odmalować, urządzić kuchnię, zmienić okna. Znajomy skojarzył nas z konsultantka ds. dekoracji, z której usług już korzystała. Ta specjalistka za pierwszą konsultację, czyli dwie do trzech godzin „porady-diagnostyki” w domu, ta specjalistka wzięła 250 euro.Nie wydawało mi się to przesadą.Podczas konsultacji opowiedziałem mu o wszystkich naszych ograniczeniach, takich jak salon w kształcie litery L, który trudno było umeblować. Wyjaśniłem mu również nasze oczekiwania: zachować rustykalny charakter kuchni, zainstalować toalety na parterze. Nie spodziewałem się, że zmieni układ każdego pokoju, liczyłem tylko na porady dotyczące stylu i praktyczne pomysły.Dwa tygodnie później, kiedy przyszedł jego raport, rozczarowanie było totalne! 90% tego, co zaproponowała, dotyczyło moich własnych pomysłów, podczas gdy ja specjalnie chciałem, żeby mi doradziła! To było bardziej jak sprawozdanie z moich słów niż prawdziwa praca refleksji. Mieliśmy wrażenie marnowania naszego czasu oprócz wypłaconych 250 €.Poza dwoma dobrymi pomysłami (odwrócenie sypialni i umieszczenie dużego sejfu na werandzie) ten autokar nie przyniósł mi nic. Bardzo podoba mi się wystrój: wszystkie sklepy, które mi poleciła, już je znałam.Co więcej, jego szacunki budżetowe były nieproporcjonalne. Według niej mieliśmy pracę o wartości od 50 do 100 000 €. Ostatecznie wydaliśmy 35 000 euro, wykonując więcej przymiarek niż oczekiwaliśmy. Myślę, że zaszło nieporozumienie. Nasz dom był prawdopodobnie zbyt duży, by mogła postawić typową diagnozę. Powinna była nam powiedzieć. Jeśli wzywasz trenera dekoracji, lepiej skupić się na bardzo konkretnych pytaniach”.