Wywiad z Michelle Schneider, twórcą Jardin de l'Escalier

Spisie treści:

Anonim

Zacząłem ogrodnictwo, kiedy przeprowadziłem się do Brumath, równolegle do mojej pracy jako malarz

W Brumath w Alzacji Michelle Schneider uczyniła swoją posiadłość wielokulturową scenerią do spacerów. Tak samo pasjonująca się sztuką, jak i ogrodnictwem, ta "Articulatrice" z zaraźliwym dobrym humorem otworzyła drzwi do swojej domeny, sklasyfikowanej jako niezwykły ogród.

Dlaczego nazwałeś swoją posiadłość „Jardin de l'Escalier”?

Kiedy zdecydowałem się otworzyć ogród dla publiczności, było dla mnie naturalne, że przyjąłem nazwę galerii mojego starego malarza. Tym lepiej, że jeden z głównych budynków ma przed sobą wspaniałą klatkę schodową!

Jak zdobyłeś swoją pasję do ogrodu?

Zacząłem ogrodnictwo, kiedy przeprowadziłem się do Brumath, równolegle z moją działalnością jako malarz. Ale byłam strasznie rozdarta między chęcią tworzenia w moim studio, a chęcią przebywania na świeżym powietrzu w ogrodzie! Musiałem więc dokonać wyboru. Kiedy zdałem sobie sprawę, że mogę przekształcić swoją domenę w samodzielne dzieło sztuki, nie zadawałem sobie już żadnych pytań! Dziś zajmuję się ogrodem, aby wyrazić to, co we mnie jest, ale też każdego dnia wnosić sztukę do serca ogrodu.

Twoja nieruchomość bardzo się rozwinęła od czasu jej nabycia… Czy możesz nam opowiedzieć o różnych etapach jej przekształcenia?

Ogród początkowo zajmował niewielką przestrzeń wokół domu. Szybko ją powiększyliśmy, kupując siedem sąsiednich sadów w roku naszej instalacji. Nastąpiła długa praca porządkowa, pod koniec której zacząłem uprawiać organiczny ogród warzywny. Bardzo zainspirowany średniowiecznym ogrodem Orsan, udało mi się odtworzyć duże, nadające się do uprawy kwadraty, otoczone plecionymi kasztanowymi gaulettes. Przez lata zainwestowałem w inne działki, w tym sad, obserwatorium, ogród zen i przestrzeń dedykowaną roślinom śródziemnomorskim.

Jak udało ci się połączyć tak różne style zewnętrzne?

Przed wyruszeniem na poszczególne plantacje zacząłem od rozrysowania całej działki tak, aby była zarówno spójna, jak i estetyczna. Podzieliłem ten obszar na pokoje, aby odwiedzający miał wizualną przerwę, gdy przechodzi z jednej przestrzeni do drugiej. Zdecydowałam się na drewno jako wspólny wątek, bo to materiał, który szczególnie lubię i który przywołuje przeszłość miejsc! Stara wiejska stolarnia, którą następnie przekształciliśmy w salę wystawienniczą i recepcyjną, znajduje się w rzeczywistości na terenie posiadłości, której jest integralną częścią.

Ogród Escalier to dziś wieloaspektowe miejsce kulturowe …

To prawda, że na przestrzeni lat bardzo się zróżnicowaliśmy… Oprócz wycieczek po ogrodach, kilka razy w roku organizujemy wystawy w naszej galerii sztuki. Kilka lat temu otworzyliśmy również kwaterę i pokoje gościnne oraz wykwintny i kreatywny stół. Ważne jest, aby móc usiąść przy drinku lub posiłku, aby lepiej docenić atmosferę tego miejsca… Mój stół jest otwarty przez cały sezon letni, a sporadycznie zimą: z wielką przyjemnością gotuję dla przejeżdżających gości!

Wreszcie, jakie rośliny i ogrody Cię inspirują?

Jestem zakochana w Japonii i jej kulturze, więc moje preferencje naturalnie kierują się w stronę azjatyckich roślin, takich jak shiso czy niwaki, które uwielbiam przycinać po japońsku. Ale cenię też rośliny naszej ziemi, takie jak nasturcje, które przypominają mi moje dzieciństwo, arcydzięgiel, malwa… A spore miejsce daję aromatom, które bosko pachną ogród! Jeśli chodzi o ogrody, wizyta w klasztorze Orsan była dla mnie prawdziwym objawieniem, podobnie jak w ogrodzie Zen Erika Borji. Ten architekt krajobrazu doskonale rozumiał subtelności japońskiego ogrodu, który pięknie inscenizuje. Więcej informacji na http://www.a-lescalier.com/