Spotkanie z Françoise Radet-Mannerkorpi, ogrodniczką inspirowaną Clos Joli, w Brécy w Pikardii

Spisie treści:

Anonim

Poza metamorfozą…

Od ponad 20 lat Clos Joli nigdy nie przestaje olśniewać swoich gości. W tej dużej posiadłości w sercu małej wioski w Pikardii, po przekroczeniu wielkich czerwonych drzwi ujawnia się cały nieoczekiwany wszechświat. Tutaj pięć odmiennych ogrodów, zaprojektowanych w stylu francuskim, bardziej nieregularnym na sposób brytyjski lub po prostu wiejskim, spotyka się i przekształca w poetycki i sielankowy balet. Poznaliśmy ich projektantkę z pasją, która lubi żyć z porami roku.

Opowiedz nam o swoim pochodzeniu…

Nie zacząłem życia w ogrodzie. Pasją do roślin jest rodzina, ale do trzydziestki mniej lub bardziej ją ignorowałam. Artysta-malarz, studiowałem sztuki piękne w Finlandii i przebywałem tam kilka lat. Na mojej wyspie w Karelii, sam na sam z naturą, na nowo połączyłam się z emocjami z dzieciństwa. Wracając do Francji i odkładając walizki na chwilę w Paryżu, znaleźliśmy z mężem ten wspaniały anglo-normański dom, tuż przed romańskim kościołem. To była sympatia! Zakochałam się do szaleństwa w tym miejscu, tym regionie, dzikiej wsi, kolebce wielu artystów i bardzo bogatej w krajobraz.

Jak narodziły się ogrody Clos Joli?

Na początku nie było nic! Stary kurnik, rumianki… Pozwalam naturze rosnąć przez dwa lata. Pewnego dnia powiedziałem sobie, że zamierzam zrobić ogród i dałem się ponieść pasji do ogrodnictwa. Zajęło mi 10 lat, aby go ukształtować i z moim treningiem myślałem o tym jako o obrazie. Nie jestem specjalistą na początku, można powiedzieć, że zacząłem to od tyłu. Posadziłam jednoroczne kwiaty, w szczególności róże, ze względu na ich kolory i zapachy, zgodnie z moimi życzeniami. Tak naprawdę chodziło o tworzenie podczas nauki. Bo dopiero trochę później zrozumiałem, jak zorganizować i konkretnie stworzyć ogród.

Czy dzielisz się całą tą wiedzą?

To jest szczególnie to, co lubię, przekazywanie mojej wiedzy, prowadzenie ludzi w odkrywaniu, zapraszanie ich do dotyku, do czucia. Czytałam dużo książek, brałam lekcje. Nauczyłem się czasów kwitnienia i zdobyłem prawdziwą wiedzę o ogrodnictwie i ogólnie o ogrodzie. Dziś uważam się za profesjonalistę, ale wciąż uczę się każdego dnia poprzez moje różnorodne poszukiwania i odkrycia.

A co możemy znaleźć w Twoich ogrodach?

Wiele odmian! Zacząłem listę wszystkich moich roślin, ale nie jestem wystarczająco aktualny. Przez większość czasu odhaczam nowe rzeczy w moich książkach. Ale mój następny duży projekt jest właściwie odniesieniem. Ponadto bardzo uważam na kolekcję, wszystko jest starannie dobierane. Mój ogród ma tylko 5000 metrów kwadratowych, nie mam zbyt wiele miejsca do sadzenia. Zawsze szedłem mniej więcej falami. Były róże, irysy, liliowce i powojniki; Potem pachnące krzewy, iglaki, byliny; I wreszcie aromaty, a nawet trawy. Zaletą mojego ogrodu jest to, że się zmienia, ewoluuje wraz z porami roku. Jest w ruchu. I zaprojektowałem go tak, aby wszystko było w harmonii, gdy jest interesujące, kolory, liście, zapachy …

Jaka jest twoja ulubiona pora roku?

Mój ogród przeżywa niezwykłe szczyty, w najlepszym sezonie tysiące kolorów zaśmiecają ścieżki. Czerwiec to zatem jeden z moich ulubionych okresów. Ale jesień jest równie zaskakująca. Kwiaty stopniowo ustępują miejsca trawom i różnym ulistnieniu. W świetle ostatnich dni przebudzenia i blasku jest wspaniały! Oczywiście zima pozostaje dla mnie raczej smutną porą roku. Ale potem wraca wiosna… I wszystko zaczyna się od nowa. Wszystkie praktyczne informacje na stronie: http://www.lesjardinsduclosjoli.fr/