Spotkanie z Bertrande de Ladoucette, twórcą Jardins de Viels-Maisons

Spisie treści:

Anonim

Przechodź przez pory roku …

Godzinę od Paryża wspaniałe Jardins de Viels-Maisons rozciągają się u stóp starego romańskiego kościoła z XII wieku w Pikardii. Na trzech hektarach poszczególne parki następują po sobie, ale nie są do siebie podobne. Stworzone trzydzieści lat temu przez Bertrande de Ladoucette, z pomocą architekta krajobrazu Sonji Gauron, oferują kolekcję roślin, które wciąż są bardzo poszukiwane i są nam dziś prezentowane z pasją przez ich właściciela.

Opowiedz nam o swoim pochodzeniu…

Mamo pięciorga dzieci, od lat mieszkam na wsi. Gdy moi czterej chłopcy pobrali się, szybko powiedziałem sobie, że muszę znaleźć dobre zajęcie, żeby nie zawracać sobie głowy moimi synowymi. A pierwszą rzeczą, jaka przyszła mi do głowy, było stworzenie ogrodu. Miałem cały ten duży park, dużo. Żebym mógł wszystko wymyślić. Przygotowywałem też tym razem fajną scenerię do ślubu z moim najmłodszym i nie wiedząc o tym naprawdę, zamierzałem również zrewitalizować moją wioskę. Bo zrealizowałem ten ogród oczywiście dla siebie, ale także po to, by przyciągnąć publiczność amatorów, którzy jednocześnie mogliby odbyć małą wycieczkę po „moim” kościele. Trzeba powiedzieć, że kocham ten kościół i desperacko pragnęłam go codziennie zamykać. Gdy jedne z drzwi sąsiadowały z moją posiadłością, połączyłem zajęcia i rozwinąłem podwójną atrakcyjność w wiosce Viels-Maisons.

A co możesz znaleźć w swoich ogrodach?

Łącznie jest ich siedem: zegar słoneczny analematyczny, kolekcja hortensji paniculatas, ogród angielski, ogród romantyczny, ogród dziki, drewno 23 małych dzieci i wreszcie utworzony tam ogród 4 pór roku. temu, w miejscu ogrodu parafialnego w stylu francuskim. Transformacja tego ostatniego była radykalna. Wszystko uprościłem, bo dla mnie, 76-latka, koncepcja była zbyt pracochłonna. Dziś w tej fabule mam cztery przestrzenie, które na przemian celebrują wiosnę, lato, jesień i zimę. Celem było zaprezentowanie wszystkiego, co można znaleźć w postaci kwiatów lub krzewów o każdej porze roku. I nadal szukam i sortuję nowe rośliny według sezonu, zawsze w duchu dydaktycznym.

Czy to ten pomysł na transmisję, który lubisz dzisiaj?

Tak, ponieważ publiczność bardzo się zmieniła odkąd zacząłem. Nawet jeśli nadal przyjmuję gości, którzy są po prostu ciekawi, mój ogród jest częściej odwiedzany przez wymagających koneserów, czasem nawet surowych. A co mnie jeszcze bardziej uderza, to to, że chcą wiedzieć wszystko, zwracają uwagę na wszelkiego rodzaju porady, na przykład dotyczące leczenia. Zawsze są zdumieni, widząc, że w moim ogrodzie nie ma mszycy. Następnie daję im kilka wskazówek na temat roli pszczół, przewagi lawendy, a nawet obornika. Również w marcu udzielam lekcji przycinania starych róż - technika również bardzo różni się od tej w przypadku współczesnych róż. Bardzo łatwo jest wtedy sprawić, by te róże kwitły przez cały czas, od czerwca do października. Potem zima przejmuje kontrolę.

Ale co dokładnie dzieje się zimą?

Ogród jest w tej chwili „niewidoczny”. To wtedy przerabiamy grządki i przygotowujemy rośliny do niskich temperatur… Większość moich roślin to byliny. Wiosną nie biegam do centrów ogrodniczych. Więc muszę o to dbać przez cały sezon. Bo od przekształcenia mojego ogrodu musi rosnąć, żeby rosło. Ale ja szczególnie zimą lubię korzystać z tego ogrodu. Bo właśnie wczesnym rankiem, pod mrozem, odsłania cały swój blask. Jest wiele traw, drzew o wspaniałych kolorach i słodkich zapachach… To prawdziwy cud! Wszystkie praktyczne informacje na stronie: https://www.jardins-vielsmaisons.net/