Umiejętność wyglądu to podstawowa cecha
Pracownia Constance Guisset to miejsce kreacji, w którym światło jest obecne nie tylko ze względu na projektowane przez nią światła. Przestrzeń kąpie się w wyrazistości charakterystycznej dla studiów fotograficznych i ona to wykorzystuje. Projektantka wie, jak umieścić swoje obiekty projektowe w obrazach, a jej wszechświat jest bogaty.
Ucz się oglądając innych
Constance Guisset wygląda jak mądra dziewczynka. Ale nie daj się zwieść. Za jej okularami młoda kobieta z trzema palcami po czterdziestce lubi bawić się życiem, a jej kariera zawodowa nie jest początkująca. Trochę zaskakująca, ta podróż rozpoczęła się w warsztacie stolarskim i kontynuowała rejestracją do konkursu ENSI. Otrzymana, nowa uczennica nieco starsza od swoich rówieśników, odnosi się do Bouroulec, gwiazd współczesnego designu. Spędzi z nimi siedem lat. Początkowo w niepełnym wymiarze godzin, kontynuując studia, następnie dyplom (uwieńczony nagrodą) inwestując w pełnym wymiarze godzin. Chociaż zajmuje się częścią „biurową” dla dwóch braci, mówi, że nauczyła się swojego fachu, obserwując, jak rysują. Wiedza o tym, jak wyglądać, to według niej najważniejsza cecha. To nie przeszkadza jej, patrząc wstecz, powiedzieć, że pracowała bardzo ciężko „Byłam kilka lat starsza od uczniów mojej klasy, miałam czas, żeby nadrobić zaległości. Ale w pewnym sensie byłem też bardziej dojrzały do podejmowania właściwych decyzji. Liczyło się, nie mówiąc już o szczęściu i udanych spotkaniach.
Zdjęcie: Constance Guisset
Półki pełne cudów
Raczej powściągliwa, jeśli jej nie znasz, Constance Guisset jest całkowicie radosna ze swoimi bliskimi przyjaciółmi. Potwierdzają to ludzie, którzy z nimi pracują, w tym dużym warsztacie będącym zarówno showroomem, jak i planem zdjęciowym. Słynne Vertigo, lampka kabinowa w umyśle twórcy, od razu rzuca się w oczy. Ruch to słowo, które inspiruje. I być może widząc ją, choreograf Angelin Preljocaj zapragnął pracować z Constance Guisset. To jej powierzył scenografię do baletu Les Nuits, dla którego projektant potrafił odnaleźć harmonię między ciałem a światłem. Na końcu duża przestrzeń, biuro. Jest wypełniony półkami, same wypełnione książkami i przedmiotami. Jak na przykład
Hełm Dartha Vadera . Wspominając swoją młodość, "Darky" jakoś tam dotarł i podążał za nim we wszystkich jego ruchach. Promowana maskotka, a więc niewątpliwa, to on jest u źródeł swojego najnowszego dzieła, niedawno zaprezentowanego w Mediolanie. To dziwny świetlisty obiekt, pochodzący z planety Guisset.
Lampa Cape składa się z dwóch ruchomych części „z którymi można się trochę pobawić” mówi Constance. Aby to udowodnić, odrzuciła Cape jako klejnot.
Zdjęcie: Constance Guisset
Jak rodzi się przedmiot podpisany przez Constance Guisset?
Wszystko zaczyna się od myślenia i rysowania, co już ma na myśli. „Mam intuicje form lub wrażeń. Czasami mam wizję gotowego przedmiotu lub jego ogólnego wyglądu. Nie oznacza to, że w końcu będzie to wyglądało tak, jak sobie wyobrażałem. Nie lubi pracować w pośpiechu. Musi „mieć czas na realizację projektu”, a przede wszystkim pracować zespołowo. W agencji wszyscy mówią. Niezbędne wydaje się stworzenie procesu kontrpropozycji. „To pozwala ci się cofnąć. »Znowu na półkach seria
szklane pudełka na cukierki , kulisty i pełen wdzięku jak bąbelki. Prezent ślubny, który uwielbia mieć przed sobą, bo kolekcjonuje bombki. Kiedy go słuchasz, rozumiesz tę modę na materiał i jego przejrzystość, niezaprzeczalny przykład wizualnej lekkości.
Zdjęcie: Constance Guisset
Przyjemność rysowania i poznawania ludzi
„Design to forma hojności” – mówi. Tak, definicja swojego zawodu, którą podaje Constance Guisset, dość dobrze ją charakteryzuje. Jest też przyjemność, z jednej strony rysowanie dla drugiej, i przyjemność spotkań. Tych, które skłaniają do myślenia, ryzykując zburzenie swoich przekonań. Ale najstraszniejsze dla niej pozostaje to poczucie wybrania zawodu, który polega na oglądaniu. Podobnie jak ona, możesz spędzać godziny na podziwianiu
mała bambusowa ważka który jest jednym z jego ulubionych przedmiotów. Pochodzi z Chin, do których wyjechała dziesięć lat temu. Obiekt jest zaskakująco prosty. Prawdziwy pogarda dla technologii, trzyma się ostrza brzytwy, kołysze się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Patrząc z bliska, rozumiemy, że wszystko jest kwestią balastu, umieszczonego we właściwym miejscu. Kreacje Constance Guisset również nieustannie flirtują z powietrzem. Daje miękkość, a jednocześnie pewną radykalność. Ostatni z jego ulubionych przedmiotów wyraża ten paradoks. Chodzi o
Krzesło skandynawskie z lat 50. Organiczne krzywizny oparcia łączą się bez komplikacji z rygorystycznym, solidnym siedziskiem. Ogar w sieci, potrzebuje majsterkowania. Constance sama chce się tym zająć. Z serca złota rączka, nie zapomina, że jej pierwsza pasja sprowadziła ją do warsztatu stolarskiego do robienia mebli. Początek historii.
Kredyty fotograficzne: Constance Guisset